Poniższą, bardzo wiekową już relację umieszczamy nie dlatego, że posiada jakąkolwiek wartość literacką, lecz z czystego sentymentu. To był w końcu nasz długo wyczekiwany debiut w Nepalu, a zarazem pierwsza pozaeuropejska podróż. Chyba żadnego innego wyjazdu nie opisaliśmy z porównywalną dokładnością. Dużo, dużo czytania :)
Nepal 2009 – zapiski z podróży
30.09.2009 – „Namaste Katmandu”
Wschodzi słońce, kiedy nasz lot z Katowic do Katmandu via Monachium via Doha nareszcie dobiega końca. Jesteśmy wycieńczeni. Nic dziwnego – dwie przesiadki, trudna do zliczenia liczba kontroli i odpraw, niedobór spokojnego snu. Każda trwająca niemal dobę podróż musi dać się człowiekowi we znaki, nawet jeśli przebiega pod opieką tak przyjaznych i komfortowych w swoim standardzie linii jak Qatar Airways.
Lekko zamroczeni przemierzamy kolejne korytarze ramię w ramię z całymi zastępami przybyszów. Są Anglicy, Czesi, Francuzi, Niemcy, Hindusi, Amerykanie, ale olbrzymia większość to, jak się nam przynajmniej wydaje, rodowici mieszkańcy Nepalu. Ten gigantyczny tłum jest dla nas sporym zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się co prawda, że trwające właśnie Dasain – wielkie święto, podczas którego Nepalczycy wędrują do miejsc swoich urodzin i odwiedzają bliskich – mocno odbija się na komunikacji wewnętrznej, nie sądziliśmy jednak, że jest również tak dużym wyzwaniem dla transportu międzynarodowego. Nie robimy jednak z tego większego problemu i próbujemy w tej sytuacji szybko się odnaleźć.