Tatrzańska jesień

W wysokich górach już piękna jesień, a przekonaliśmy się o tym kilka dni temu serwując sobie dość forsowną, prawie dwudziestokilometrową pętlę w słowackiej części Tatr Zachodnich. Plan był w zasadzie inny – chcieliśmy więcej czasu poświęcić Rohaczom, ale kiedy dotarliśmy na główną grań, zimno oraz niemal zerowa widoczność zasugerowały nam wybór alternatywnego kierunku. Podsumowując całą trasę: zaczęliśmy w wiosce Žiar, minęliśmy Žiarska chatę, przez Žiarske sedlo dostaliśmy się na Rohacz Płaczliwy (Plačlivô, 2125 m n.p.m.), a na drogę powrotną obraliśmy żółty szlak prowadzący przez trzy urokliwe wierzchołki – Smrek (2074 m n.p.m.), Baranec (2184 m n.p.m.) i Holý vrch (1723 m n.p.m.). Krajobraz zdominowały gęste opary, ale czasem uprzejmie przyświecało nam słoneczko. Niemal bezludnie. Dawno nie spędziliśmy w Tatrach tak przyjemnego dnia. Niech żyje Słowacja!

Słowacja, wrzesień 2021.

Zimowe ostatki

Już prawie połowa kwietnia, od kilku tygodni kalendarzowa wiosna, ale tegoroczna zima najwyraźniej nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. W Tatrach wciąż mroźno i nie brakuje dostaw świeżego śniegu. Sporo słońca, ale warunki miejscami zaskakująco wymagające. Kilka dni temu nasze plany niespodziewanie pokrzyżowała lawinowa „trójka”. Zdrowy rozsądek kazał nam porzucić myśl o bardziej ambitnych celach, w zamian za to mieliśmy mnóstwo czasu, by bliżej poznać zimową postać pięknego krajobrazowo odcinka głównej grani Tatr Zachodnich między Goryczkową Czubą i przełęczą Liliowe. Na zakończenie zdążyliśmy jeszcze wpaść na moment do dawno przez nas nieodwiedzanej Doliny Gąsienicowej. Całodniowa, całkiem upojna słoneczna kąpiel :)

Kwiecień 2021.

Wiosna w środku tatrzańskiej zimy…

… czyli ostatnia porcja „fotopamiątek” z naszego kilkudniowego, lutowego, zaskakująco ciepłego i pogodnego pobytu w słowackiej części urokliwych Tatr.

Słowacja, luty 2019.

Znowu na szlaku…

Przyjemny powrót na szlaki bardzo dawno już przez nas zimą niewidzianych Tatr. Tym razem podziwialiśmy ich pięknie umalowaną światłem, południową twarz. Sprzyjało nam dosłownie wszystko – warunki śniegowe, wiosenne temperatury, słońce…

Luty 2019.

Na styku natury i cywilizacji

Natura w swoim groźnym, górskim, zimowym wydaniu i akcent kruchej cywilizacji. Południowa strona Tatr. Słowacja. Luty 2019.

Złota polska jesień w Tatrach

Trzy przyjemne, zaskakująco pogodne dni. Skaliste Tatry w pięknym wydaniu jesiennym i my w nieśpiesznym, ale intensywnym poszukiwaniu względnie bezludnych uroczysk.

Październik 2018.

Tatrzańskie poranki

Jak w tytule. Kilka tatrzańskich obrazków z tej cudnej pory, kiedy słońce czule głaszcząc zziębnięty grunt radośnie informuje, że właśnie nastał nowy dzień.

Październik 2018.

„Piątkowa” joga

Zaskakująco pogodny piątek. „Piątka”, czyli tatrzańska Dolina Pięciu Stawów. Aktywna pauza. Joga w scenerii jesiennej.

Październik 2018.

Powrót do przeszłości

Znowu wzięło nas na wspominki. Zdjęcia może nie rewelacyjne, ale co tam, upubliczniamy. Tak się prezentowaliśmy 11 lat temu. Pojezierze Brodnickie i burzowe Tatry. Rok 2005. Bardzo się zestarzeliśmy?

P.S. Rozczula nas zwłaszcza fotka ze Zbiczna z podwójną „łyżeczką” w namiocie – w rolach głównych Basia, Jakub i śp. kundel-kumpel Ozi :)

Zimowe wspominki

Scenariusz niestety się powtarza. Początek roku i znowu zabieg sfatygowanego życiem kolana nie pozwala nam wspólnie cieszyć się zimą. Chociaż prawdę mówiąc aktualną aurę za autentyczną zimę trudno w ogóle uznać. Z egoistycznego punktu widzenia może to i dobrze – mniej żal, że nas coś omija, z drugiej strony jednak intensywnie pnące się za oknem, zniechęcające do jakiegokolwiek wysiłku, szare „nie wiadomo co” wcale powszedniego znoju nie umila. Zamknięci w naszym, przerobionym tymczasowo na leczniczo-rehabilitacyjny zakład gniazdku cieszymy się bliskością, nadrabiamy kinematograficzne zaległości oraz wspominamy czasy, kiedy zimowe spacery i wspinaczki były codziennością.

Tatry 2009-2013.

Tatry w zimowej szacie

Polskie Tatry znamy bardzo, bardzo dobrze. Przez długi okres w każdym niemal sezonie odwiedzaliśmy je kilkukrotnie, spędzając łącznie na ich zboczach setki godzin. Ostatnimi jednak czasy, głównie z racji okupujących tatrzańskie szlaki tłumów i naszej coraz bardziej postępującej alergii na masy, w najwyższych polskich górach bywamy rzadziej. Wyjątkiem jest zima.

Tatry 2009-2013.