Żegnaj Lizbono…

 

Ciekawość nas męczyła, więc sprawdziliśmy dokładnie – przez cztery doby, które poświęciliśmy niedawno lizbońskiej aglomeracji, na piechotę przemierzyliśmy ponad osiemdziesiąt pięć kilometrów! Tyle przynajmniej wskazała komórkowa aplikacja. Sporo, nawet jak dla nas, czyli bytów wyjątkowo chętnie poruszających się na własnych kończynach. Co więcej, jeśli dodalibyśmy do tego przejazdy środkami komunikacji miejskiej – tramwajami, autobusami, pociągami i metrem – pokonany dystans wyniósłby pewnie dwa razy więcej. Nieźle. Jak to możliwe? No cóż, mimo, że naszym krótkim portugalskim wypadem nie rządził żaden przesadnie napięty grafik, ani lista obowiązkowych do odhaczenia pozycji, były to dni bardzo obfite i intensywne. To zresztą dla nas norma, gdy celem czynimy poznanie jakiegoś nowego ośrodka. Doskonale wiemy, że odnajdywanie w labiryntach ludzkich osiedli swoich własnych miejsc i wyjątkowych zaułków wymaga trochę energii oraz poświęcenia. Zatem w Lizbonie budziliśmy się grzecznie skoro świt, cały dzień skrupulatnie badaliśmy miejską tkankę momentami tylko odpoczywając od nadmiaru południowego słońca w chłodnych muzealnych wnętrzach, pozwalaliśmy wygłodniałym receptorom bez umiaru chłonąć przestrzeń, próbowaliśmy, smakowaliśmy, a do naszego wygodnego apartamentu w sercu kolorowej Mourarii wracaliśmy dopiero późnym wieczorem albo nocą bardzo już ciemną. Snu zażywaliśmy tylko niezbędne dawki. Dzięki tym intensywnym zabiegom udało nam się portugalską stolicę odrobinę oswoić i poznać, chociaż nie ukrywamy, że czasu na co najmniej kilka planowanych projektów ostatecznie zabrakło. Trudno, zostawiamy je sobie na inną okazję. A póki co mówimy – żegnaj Lizbono, albo raczej – do zobaczenia. Bo to, że się jeszcze zobaczymy jest sprawą przesądzoną.

A poniżej, jako zakończenie wątku, ostatnia już lizbońska galeria.

Kwiecień 2017.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s