Wizyta w Tyrolu

Trochę wakacyjnych zaległości, czyli galeria zdjęć z sierpniowego pobytu w, jak zwykle gościnnym, austriackim Tyrolu. Trzy doby, którymi dysponowaliśmy, podzieliliśmy w taki sposób, by czasu starczyło zarówno na spacery po upalnym Mieminger Sonnenplateau, gdzie mieliśmy swój apartament, krótki wypad w Alpy Sztubajskie, a także kilka wspinaczkowych prób w przyjemnym, znanym nam już z przeszłości, rejonie Locherboden.

Austria, sierpień 2025.

Południowostyryjski Szlak Wina

Jesień na Południowostyryjskim Szlaku Wina. Ostatni przystanek podczas naszego październikowego wyjazdu pod hasłem „bez planu”. Po wizytach w Słowenii, Chorwacji, Bośni i Hercegowinie spontanicznie wylądowaliśmy w Austrii, gdzie z kieliszkami w dłoniach obserwowaliśmy, jak lokalsi świętują zakończenie winnego sezonu.

Austria, październik 2025.

Omiš – powrót

Chorwacki Omiš i jego okolice – mikroświat idealnie skrojony pod nasze gusta, gdzie wapienne góry bezpośrednio spotykają się z morzem, a wszystkiemu towarzyszy piękna rzeka Cetina. Ładne plaże, urocza starówka, kilka znakomitych gastronomicznych adresów, mnóstwo opcji trekkingowych, przyjemna ferrata i łatwy dostęp do licznych sektorów wspinaczkowych. Byliśmy już w Omišu trzy lata temu, w tym roku zagościliśmy w nim ponownie, w przyszłości wrócimy w te strony na pewno.

Chorwacja, październik 2025.

Posezonowa Dalmacja

Chorwackie wybrzeże w upalnych, gęstych od turystów, letnich miesiącach to oferta zupełnie nie dla nas, ale kiedy kończy się sezon nasza optyka całkowicie się zmienia. Na początku października w Dalmacji znaleźliśmy cudną przestrzeń do odpoczynku. Z nikim o nic nie musieliśmy walczyć. Wszystkie atrakcje mieliśmy niemal na własność. Pogoda była stabilna, plaże puste, a temperatura Adriatyku zaskakująco przyjemna. Do minimum ograniczyliśmy aktywności trekkingowo-wspinaczkowe i pozwoliliśmy sobie na kilka dni lenistwa.

Chorwacja, październik 2025.

Przystanek: Hercegowina

Całkiem niedawno, na początku października, dość spontanicznie, na moment, po raz pierwszy w naszym życiu przekroczyliśmy granicę federacyjnego państwa, co się zwie Bośnia i Hercegowina i był to być może najwyraźniejszy punkt całego, tygodniowego, bałkańskiego wyjazdu. Czasu było bardzo mało, więc tym razem w zasadzie nie opuściliśmy przetartych przez mrowie turystów szlaków. Zdążyliśmy poznać ledwie fragment tego arcyciekawego kraju, fragment jego hercegowińskiej części. W Blagaju zrobiliśmy rekonesans pod przyszłe wspinanie, a w Mostarze upajaliśmy się posezonową atmosferą tego zaskakująco dla nas autentycznego miasta, otwartością tamtejszych mieszkańców oraz podziwialiśmy, jak jego pokryte patyną czasu i historii mury pięknie rozświetla jesienne światło. Prawdziwe zauroczenie. Już tęsknimy i jesteśmy przekonani, że do Bośni i Hercegowiny w przyszłości wrócimy na pewno. Tylko na znacznie, znacznie dłużej.

Bośnia i Hercegowina, październik 2025.

Lauterbrunnen

Lauterbrunnen – przez wielu nazywana najpiękniejszą doliną w Szwajcarii. Z naszej perspektywy – najbardziej zatłoczony fragment tego cudnego kraju, jaki mieliśmy okazję odwiedzić. Wcześnie rano było całkiem przyjemnie, do godziny dziesiątej jeszcze zupełnie spokojnie, ale później już znacznie gorzej.

Szwajcaria, sierpień 2025.

Oeschinensee

Zwykle przed wyjazdem w nieznane nam wcześniej strony, korzystamy z licznych przewodników, ale wcale nie po to, żeby na ich podstawie stworzyć listę projektów pod hasłem „must see”. Odwrotnie, chodzi raczej o listę miejsc, które będziemy omijać. To bowiem, co najczęściej polecane nieraz nie jest ani odrobinę bardziej warte poznania niż inne atrakcje, a co gorsza, możemy być pewni, że w dobie masowej turystyki natrafimy tam na tłum. Nad niezwykle popularnym Oeschinensee znaleźliśmy się trochę przypadkowo – po prostu po kilkudziesięciogodzinnym załamaniu pogody to w tym rejonie najszybciej miało swoją buzię pokazać słońce. Ostatecznie wyszło dobrze, bo, jak się przekonaliśmy, legendy o uroku tego alpejskiego klejnotu nie są przesadzone. Uprzedzając ewentualne pytania – tak woda naprawdę ma tam taki kolor :)

Szwajcaria, sierpień 2025.

Lucerna wdzięku pełna

W szwajcarskiej Lucernie spędziliśmy zaledwie kilka godzin, więc z autopsji możemy powiedzieć o niej tylko tyle, że to żywe, autentyczne, zadbane, bardzo przyjemne dla oka osiedle, którego serce przecina urokliwa rzeka Reuss, że jego zabytkowa tkanka jest w znakomitej formie, słynne drewniane mosty naprawdę imponują, i że na Mühlenplatz kawa oraz słodkości smakują wybornie.

Szwajcaria, sierpień 2025.

Z letnich spotkań z Dolomitami…

Porcja zdjęć z sierpniowych spotkań z pięknymi jak zawsze, ale z roku na rok niestety coraz dotkliwiej zmienianymi przez turystyczne oraz sportowe trendy Dolomitami. Kilka niezbyt forsownych fotograficznych spacerów, wizyty w przyjemnych zwłaszcza dla podniebienia schroniskach, alpejskie hale, charakterne krowy i Sass Rigais – nietrudny, panoramiczny trzytysięcznik, na wierzchołku którego nigdy wcześnie jeszcze nie staliśmy.

Włochy, sierpień 2025.

Via ferrata Tälli

Podczas ośmiu dni spędzonych w Szwajcarii celowo zrezygnowaliśmy z wymagających projektów i typowo sportowych wyzwań, które pochłonęłyby jednorazowo zbyt dużo energii oraz czasu, kosztem innych przygód. Chcieliśmy cieszyć się możliwie najszerszym spektrum atrakcji. Odpuściliśmy tym razem wspinanie oraz trudniejsze szczyty. Sporo za to dreptaliśmy po wyżej i niżej położonych, mniej i bardziej znanych górskich zakątkach, chłonąc spektakularny krajobraz. Raz tylko wybraliśmy ciut bardziej techniczny teren. Nietrudna via ferrata Tälli, zdaniem wielu źródeł najstarsza tego typu droga w Szwajcarii, sprawiła nam mnóstwo przyjemności. Tym bardziej, że przez pół dnia byliśmy zupełnie sami, co w środku sezonu na alpejskich żelaznych perciach nie zdarza się raczej często.

Szwajcaria, sierpień 2025.

Cleran, Chiusa, Brixen…

W włoskiej części naszych sierpniowych tułaczek, podobnie jak rok temu, osiedliśmy w wiosce Cleran, skąd nie tylko mogliśmy szybko dostać się w góry, ale także łatwo sięgnąć uroczych południowotyrolskich osiedli. Bressanone (Brixen) poznaliśmy już dość dobrze wcześniej, w Klausen (Chiusa) zagościliśmy pierwszy raz.

Włochy, sierpień 2025.

Nad Brienzersee

Głównym punktem naszego sierpniowego wypadu miała być słabo przez nas dotychczas poznana, niewidziana od ośmiu lat Szwajcaria, a przynajmniej skromna jej część. Główny „obóz” założyliśmy nad brzegiem urokliwego jeziora Brienzersee, co mocno wpłynęło na kształt całej szwajcarskiej przygody. Sielski, kąpielowy akwen ogniskował naszą uwagę nie mniej niż wysokogórskie zakątki, przyjemnie nas rozleniwiał :)

Szwajcaria, sierpień 2025.

Alpejskie tułaczki

Podobnie jak w poprzednich sezonach, w tym roku kilkanaście sierpniowych dni poświęciliśmy alpejskim krainom szukając nieznanych nam jeszcze krajobrazów, estetycznych pożywek, ale przede wszystkim szlaków, na których obcowania z przyrodą nie zakłóca nadmiar turystów. Fotograficznych pamiątek przywieźliśmy sobie sporo, zatem nasz internetowy album zdominują w najbliższym czasie obrazki z górskich i okołogórskich rejonów. Na początek dość ogólna, poglądowa galeria. Austria, Szwajcaria i Włochy. Alpy Sztubajskie, Alpy Sarntalskie, Dolomity oraz Berneński Oberland.

Sierpień 2025.

Nie tylko natura

Drugi wybór obrazków z wiosennego wypadu do Włoch. Naszym głównym celem były oczywiście spotkania z naturalnym krajobrazem, wspinaczkowe poszukiwania idealnego wapienia i niezbyt forsowne aktywności piesze, ale to nie znaczy, że zupełnie porzuciliśmy cywilizację. Sporo dobrych chwil spędziliśmy w jak zwykle wygodnym, tętniącym sportową energią Arco, a także w innych kameralnych ośrodkach – Sterzing (Vipiteno), Cesiomaggiore, Belluno oraz Valdobbiadene.

Włochy, kwiecień-maj 2025.

Trzy pory roku

Przełom kwietnia oraz maja. Nasza kolejna wizyta w północnej części gościnnej Italii i spotkanie z aż trzema porami roku. W wysokich partiach Dolomitów solidna, trudna dla tułaczy zima, w dolinach mieniąca się jaskrawymi zieleniami wiosna, a w niektórych najbardziej nasłonecznionych rejonach warunki i temperatury niemalże letnie, pozwalające nawet na krótkie odświeżające kąpiele. Poniżej z tych bogatych dziesięciu dni galeria pierwsza.

Włochy, kwiecień-maj 2025.

Zimowa wizyta w Salzkammergut

Drugi rok z rzędu w połowie lutego obieramy kierunek na alpejskie krainy i drugi raz zamiast zimy spotykamy wiosnę. Coraz dziwniejszy ten klimat. W regionie Salzkammergut na opustoszałych górskich halach śniegu jak na lekarstwo, kwiecie w rozkwicie, motyle oraz bzyczące pszczoły. Krótki to był wypad. Sporo czasu spędziliśmy w samochodzie, trochę pospacerowaliśmy po mniejszych i większych nierównościach, ale głównie odpoczywaliśmy od codzienności gapiąc się na przeurocze nawet o tej porze roku jeziora: Wolfgangsee, Attersee, Hallstätter See, Altausseersee oraz Grundlsee.

Austria, luty 2025.

Fatrzańskie świętowanie

Pierwsza galeria w nowym roku z naszego ostatniego wyjazdu w roku ubiegłym. Okres świąt Bożego Narodzenia, który tym razem spędziliśmy w górach, a konkretnie na szlakach słowackiej Małej Fatry, chyba najczęściej odwiedzanego przez nas górskiego pasma. Cisza, przestrzeń i dwie pogodowe rzeczywistości jednocześnie – w dolnych partiach zaskakująco przyjemnie, ciepło, słonecznie, niemal wiosennie, a u góry sroga, trudna zima, pełna słońca, ale też mroźna i bardzo wietrzna. Ludzi jak na lekarstwo, więc niemal samotnie przedeptaliśmy kilka nieznanych nam jeszcze niższych ścieżek, a na głównej grani przetorowaliśmy szlak pomiędzy Krywaniami.

Słowacja, grudzień 2024.