Dawno nie byliśmy razem zimą w górach. Tak się niestety złożyło, że dwa ostatnie „białe sezony” w całości skradły nam problemy zdrowotne. I choć kontuzje ciągle nie pozwalają o sobie zapomnieć, a naszym kończynom daleko do optymalnej formy, postanawiamy zacisnąć zęby i uprzedzając Nowy Rok zakończyć tą zbyt długo trwającą już rozłąkę. Wybór dość spontanicznie pada na dobrze nam znaną Małą Fatrę. Bez zwłoki pakujemy graty i ruszamy. Na rozciągniętej między Wielkim Krywaniem a Wielkim Rozsutcem grani cieszymy się zimowym słońcem, intensywnie odczuwalnym mrozem, obficie ośnieżonymi szlakami, wspaniałymi panoramami, a przede wszystkim swoim towarzystwem. I takim oto sposobem pogodnie żegnamy mocno niesforny rok dwutysięczny szesnasty.
Słowacja 2016.